Forum Forum zwiazane z depresją Strona Główna Forum zwiazane z depresją
wsparcie w depresji


uslyszmy wolanie o pomoc

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum zwiazane z depresją Strona Główna -> Usłyszmy wołanie o pomoc
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
smok86
Forumowicz



Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Sob 9:47, 31 Sty 2009    Temat postu: uslyszmy wolanie o pomoc Back to top

Witam!!!!

zalozylem ten temat poniewaz wiele ludzi w dzisiejszych czasach mysli o smierci,mysli o opuszczeniu najblirzszych!A tak serio to gdy czlowiek mysli o smierci to jest w stanie to zrobic to sa nieraz sekundy a czasem dni i m-ce ale moze sie to stac i dlatego nie mozemy bagatelizowac tego tematu nie mozemy sobie pozwolic na opuszczeniu tych ludzi co wolaja o pomoc a czesto tak jest ze osoba która chce umrzec wysyla sygnaly dosc wyrazne czasem mniej czesto nie zwracamy na to uwagi

pozwole sobie wklejic tekst z postu minokiUsłyszeć wołanie o pomoc

Żyjemy w świecie przesądów, które uniemożliwiają walkę ze zjawiskiem samobójstw. Nie rozumiejąc lub nie chcąc go zrozumieć, izolujemy się od problemu i wytwarzamy szereg mitów. Jednym z nich jest przekonanie, że ludzie, którzy mówią o samobójstwie, nie odbierają sobie życia. Tak jest wygodnie — nie reagować.Tymczasem ponad 80 proc. młodych samobójców mówiło o tym zamiarze, sygnalizowało przed śmiercią swoje myśli i uczucia. Samobójstwo to proces długotrwały i wieloetapowy. Najpierw pojawia się smutek i przygnębienie. Potem dochodzi brak troski o wygląd, zainteresowania szkołą, pojawiają się coraz gorsze stopnie, przybywa nieobecności. W końcu dochodzi do odizolowania, zrywania przyjaźni i wycofania z grup rówieśniczych. U podłoża decyzji samobójczej może leżeć zaburzenie psychiczne, najczęściej depresja — zdaniem psychologów dotyka ona obecnie 40 proc. polskich nastolatków. Chęć odebrania sobie życia może też wynikać z czasowego dyskomfortu życiowego, w przypadku bardzo młodych ludzi czasem wystarczy impuls.
Do mitów należy także przekonanie, że samobójstwu nie można zapobiec. Adekwatna reakcja, wsparcie, wysłuchanie, dowartościowanie i skontaktowanie z terapeutą mogą zapobiec nieszczęściu.[/size] Osoba o nicku „Kłapciu” napisała na czacie: „Jestem po takim doświadczeniu, na początku był żal, złość, frustracja, że się nie udało, że nadal żyję... Wtedy to pokazano mi, że można rozwiązać moje problemy, że jest inne wyjście, teraz cieszę się, że mój plan nie doszedł do skutku”. Badania pokazują, że większość niedoszłych samobójców żałuje, że chciała się zabić. Wszyscy podkreślają, że nie chcieli odebrać sobie życia, ale tylko uwolnić się od problemów.

Nastolatki tracą siłę do zmagania się z codziennością. Bo życie jest coraz okrutniejsze. I coraz gwałtowniej przeżywają swe dojrzewanie. Połowa ma poczucie niższości z towarzyszącą temu nadwrażliwością. U 40 proc. dzieci stwierdza się niezaspokojone potrzeby miłości i przynależności, a co czwarte czuje się zagrożone. Wśród motywów samobójstwa najczęściej spotyka się utratę bliskiej osoby — zarówno jej śmierć, jak i odejście, np. rodzica w wyniku rozwodu, zerwanie z przyjacielem czy sympatią. Nieszczęśliwa miłość oraz niepowodzenia szkolne to częste przyczyny targnięć się na życie wśród dzieci. 18-letnia Sylwia utopiła się w przeddzień matury z polskiego, a 16-letni Marek powiesił się dwa dni po rozdaniu świadectw, bo z angielskiego dostał tylko trójkę. Równie często powodem samobójstw nastolatków są konflikty z rodzicami. Agnieszka napisała list do redakcji jednego z młodzieżowych pism: „Jestem najmłodszym dzieckiem w domu. Moje rodzeństwo o wiele starsze dawno już się usamodzielniło. Zostałam więc sama ze starszymi konserwatywnymi rodzicami. Nie potrafię z nimi rozmawiać, na nic mi nie pozwalają, muszę ich okłamywać, żeby gdziekolwiek się wybrać. Każda moja rozmowa z matką kończy się potężną kłótnią, płaczem. Często myślę o samobójstwie”.

Psycholodzy podkreślają, że dociskamy dzieci do granic niemożliwości, wywieramy za dużą presję, przenosimy na nie nasze lęki, zarażamy je stresem i niepokojem o przyszłość. A ich bariera stresu się widocznie obniża. „Śmierć jest wybawieniem” — brzmi życiowe credo 90 proc. uczniów słupskich szkół średnich. To wyniki ankiety przeprowadzonej przez studentów Warszawskiej Szkoły Pedagogiki Specjalnej. Próba samobójcza często staje się wołaniem o litość i pomoc: pozwólcie być mi sobą!


prosze wypowiedzcie sie



Dlatego sluchajmy i zrozummy takich ludzi prosze nie zostawiajmy ich samych

dziekuje


""Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem." Albert"[/url]


Ostatnio zmieniony przez smok86 dnia Sob 13:26, 31 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
smok86
Forumowicz



Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Sob 12:53, 31 Sty 2009    Temat postu: Back to top

Jeżeli właśnie teraz odczuwasz chęć popełnienia samobójstwa przeczytaj najpierw ten tekst. Zabierze Ci to pięć minut. Nie mam zamiaru analizować tutaj szczegółów Twojego złego nastroju. Nie jestem terapeutą, ani psychiatrą - jestem tylko kimś, kto wie co się czuje, gdy się cierpi.

Nie wiem kim jesteś i dlaczego odwiedziłeś tę stronę. Wiem tylko, że tutaj jesteś. To dobrze. Mogę przypuszczać, że znalazłeś się tutaj, ponieważ jest Ci źle i zastanawiasz się nad zakończeniem życia. Gdyby to było możliwe wolałbym być z Tobą w tej chwili, siedzieć obok Ciebie i móc szczerze porozmawiać. Ale ponieważ to niemożliwe skorzystajmy z tego, co mamy.

Znałem wielu ludzi, którzy chcieli się zabić, dlatego uważam, że mogę się domyślać co czujesz w tej chwili. Wiem, że możesz nie mieć ochoty na czytanie grubej księgi, dlatego będę się streszczał. Ponieważ mamy spędzić razem pięć minut, chciałbym podzielić się z tobą pięcioma prostymi myślami. Nie będę się z Tobą sprzeczał, czy masz się zabić, czy nie. Przypuszczam jednak, że skoro o tym myślisz musisz się czuć kiepsko.

Coż, nadal tutaj jesteś. To bardzo dobrze. Chciałbym Cię prosić, abyś pozostał ze mna do końca tej strony. Oznacza to (mam nadzieję), że jesteś chcociaż w jednej cząstce niepewny, gdzieś głęboko w środku, czy rzeczywiście chcesz kończyć swoje życie. Ludzie często czują tę niepewność, nawet w najgłębszej rozpaczy. Ta niepewność to coś najzupełniej normalnego. Fakt, że w tej minucie wciąż żyjesz oznacza, że masz ją w sobie. To znaczy, że - mimo pragnienia śmierci - część Ciebie chce żyć. Trzymajmy się zatem tej części i spędźmy razem jeszcze parę minut.

Zastanówmy się takim stwierdzeniem:
"Samobójstwo nie jest kwestią wyboru, następuje, gdy cierpienie przekracza siły do walki z nim"

Otóż to. Nie jesteś złym człowiekiem, szaleńcem, czy osobą niepełnowartościową ponieważ masz nastrój samobójczy. To nawet nie oznacza, że chcesz umrzeć - to tylko mówi, że Twoje cierpienie jest tak silne, że nie możesz go opanować. Jeżeli zacząłbym wieszać Ci na ramionach ciężarki i tak w którymś momencie musiałbyś upaść.. niezależnie od tego jak bardzo chciałbyś stać dalej. (To właśnie dlatego bez sensu jest pocieszać Cię teraz słowami "głowa do góry, nie trać ducha" - oczywiście, że nie traciłbys ducha, gdybyś tylko mógł.)

Nie zgadzaj się, jeżeli ktoś mówi Ci: "Twój problem jest zbyt mały, aby myśleć o samobójstwie". Są różne rodzaje cierpienia, które mogą prowadzić do samobóstwa. U każdego człowieka ten sam problem znaczy co innego. To, co jest do zniesienia dla innego, może być nie do zniesienia dla Ciebie. Punkt krytyczny, za którym cierpienie staje się nie do zniesienia, zależy od Twojej siły do zwalczania go. W tym też ludzie różnią się znacznie międy sobą.

Kiedy cierpienie przekracza Twoje siły pojawia się myśl o samobójstwie. Samobójstwo nie jest ani dobre, ani złe, nie jest wadą charakteru, jest moralnie neutralne. Jest po prostu efektem stanu nierównowagi pomiędzy cierpieniem, a siłami obrony przed nim.

Możesz pozbyć się myśli o samobójstwie na dwa sposoby: [1] znajdując sposób na zmniejszenie cierpienia, lub [2] znajdując sposób na zwiększenie swojej "odporności". Oba są możliwe.

Teraz chciałbym przekazać Ci kilka rzeczy do przemyślenia:

Pierwsze, o czym powinienneś się dowiedzieć, to to, że ludzie są w stanie sobie z tym poradzić - nawet ci, którzy czuli się tak źle, jak Ty teraz. Statystycznie patrząc, jest bardzo duża szansa, że będziesz dalej żył. Wierzę, że ta informacja doda Ci trochę nadziei.


Chciałbym Cię namówić na danie sobie trochę czasu. Powiedz sobie: "Poczekam 24 godziny, zanim coś zrobię". Albo tydzień. Pamiętaj, że odczucia i czyny to dwie różne rzeczy - to, że czujesz potrzebę samounicestwienia wcale nie znaczy, że masz to zrobić w tej chwili. Pozwól, aby między Twoją decyzją, a realizacją upłynęło tochę czasu. Nawet 24 godziny. Możesz wliczyć w to 5 minut, które spędziłeś czytając tę stronę. I następne 5 minut, które jeszcze tu spędzisz. Zdaj sobie sprawę z tego, że mimo Twoich odczuć nic nie robisz w tej chwili, aby je zrealizować. To dla mnie bardzo zachęcające - mam nadzieję, że także dla Ciebie.


Trzecia sprawa: ludzie często decydują się na samobójstwo, bo szukają ulgi od cierpienia. Nie zapominaj, że ulga jest odczuciem. A Ty musisz być żywy, aby móc z niej skorzystać. Jeżeli będziesz martwy, nie będzie żadnej ulgi.


Sprawa czwarta: niektórzy ludzie zareagują negatywnie na Twoją decyzję o samobójstwie ponieważ będą źli, lub przestraszeni. W efekcie mogą pogłębić Twoje cierpienie zamiast Ci pomóc poprzez bezmyślne słowa. Musisz zrozumieć, że ich złe reakcje to efekt ich obaw, a nie Twoja wina.
Są jednak także ludzie, którzy mogą być z tobą w tym okropnym czasie, nie będą Ciebie osądzać, czy kłócić się z Tobą, wysyłać do szpitala, czy próbować na siłę wywlec szczegóły Twojego złego samopoczucia. Po prostu będą się o Ciebie troszczyć. Znajdź jednego z nich. Teraz. Wykorzystaj Twoje 24 godziny, lub Twój tydzień i powiedz komuś co się z tobą dzieje. Nie ma nic złego w prośbie o pomoc. Zadzwoń do psychologa, ostrożnie wybierz jednego z przyjaciół, czy księdza, kogoś, kto będzie chciał Ciebie wysłuchać. Nie dokładaj sobie jednak dodatkowaego brzemienia chcąc poradzić sobie z tym wyłącznie samemu. Nawet samo opowiedzenie komuś , jak znalazłeś się w tym położeniu wyzwoli mnóstwo energii, energii potrzebnej Ci do odbudowania równowagi sił w Twojej psychice.


Ostatnia rzecz, którą chcę Ci przekazać: myśli samobójcze powracają. Po tym, jak odejdą musisz nadal się o siebie troszczyć. Dobrym pomysłem bedzie psychoterapia.


Zobacz, minęło już kilka minut i wciąż tu jesteś. Naprawdę się cieszę.
Jako, że doszliśmy aż tutaj, czas na nagrodę. Uważam, że powinienneś dać sobie prezent. Tym prezentem będzie siła wewnętrzna. Pamiętasz, na początku tej strony wyjaśniałem, że receptą na sukces jest taka siła wewnętrzna, która pozwoli Ci przezwyciężyć cierpienie. Spróbuj zwiększyć swój opór, aż bedzie go więcej, niż cierpienia.

Teraz, kiedy ta strona mogła dać Ci pewną ulgę, najlepszym źródłem siły wewnętrznej będzie inna istota ludzka, z którą możesz porozmawiać. Jeżeli znajdziesz kogoś, kto bedzie chciał Cię wysłuchać i opowiesz mu o swoich odczuciach oraz o tym, jak znalazłeś się w tej sytuacji, od razu wzrośnie Twój opór przeciw cierpieniu.





MYŚLI SAMOBÓJCZE


Wielu z nas mówiono: "Twoje problemy nie są takie poważne. Na pewno są niewystarczające, aby myśleć o samobójstwie", albo "Połknąłeś tylko piętnaście pigulek, wcale nie chciałeś tego zrobić".

Jesteśmy w stanie, który powoduje złe samopoczucie u innych. Polepszają je sobie negując, czy minimalizując naszą sytuację. Podczas gdy w większości wynika to z ich obaw o możliwość naszej śmierci, część tej reakcji ma inne źródło. Byćmoże boją się oni podobnych, złych okresów w swoim życiu i minimalizowanie naszych kłopotów pomaga im zapomnieć o własnych.

Jako, że nauczono nas różnych mitów na temat samobójstwa i nie jesteśmy odporni na nacisk społeczny oraz - jak każdy inny - boimy się śmierci, często poddajemy się tym sugestiom. Możemy myśleć, że dopóki nie strzelimy sobie w sam środek głowy nie wolno nam być w poważnym stanie. Wobec tego całego nacisku z zewnątrz trudno nam uzmysłowić sobie, że nasze życie jest w niebezpieczeństwie.

Aby przekonać się, jak błędna jest obiegowa opinia o samobójstwie wystarczy wziąć udział w spotkaniu grup ludzi osieroconych przez samobójstwa. Opowieści członków rodziny i przyjaciół opisują życia ludzi, którzy popełnili samobójstwo. Niektóre z udanych samobójstw nie były poprzedzone żadnymi próbami, inne wręcz przeciwnie. Podczas gdy niektóre z samobójstw następowały po latach wielokrotnych i poważnych problemów (w opinii żyjących), w innych przypadkach można usłyszeć pełne zakłopotania słowa: "Nie rozumiemy jak to mogło się stać. Te problemy nie były tego warte."

My sami, a tym bardziej nikt z zewnątrz nie jest w stanie ocenić dokadnie ryzyka utraty życia wskutek samobójstwa. Nie można tego stwierdzić na podstawie liczby dotychczasowych prób samobójczych, nie wystarczy także podliczyć różne zewnętrzne objawy naszego stanu.

Weźmy na przykład dwóch palaczy, którzy palą te samą liczbę papierosów przez tę samą liczbę lat. W wieku 40 lat jeden z nich zachorowuje na raka i umiera. Każdy z nas może spodziewać się, że istniała druga osoba, która mając te same problemy, co my, popełniła samobójstwo.

Ludzie, którzy wychodzą cało z groźnych wypadków samochodowych, przeżywają ataki serca, żyją w zagrożeniu przestępczością - oni wszyscy byli w sytuacjach zagrażających życiu. Nasz strach przed śmiercią jest jednakowo prawdziwy i uzasadniony, jak ich. Na szczęście, pozwala on nam stać się silniejszymi i daje realistyczny obraz naszej sytuacji. Motywuje nas to do poszukiwania dla siebie lepszej drogi.


Dr David L. Conroy


Ostatnio zmieniony przez smok86 dnia Sob 13:06, 31 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
smok86
Forumowicz



Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Nie 7:53, 01 Lut 2009    Temat postu: Back to top

....PRZECIEŻ JEZELI DANE JEST NAM ŻYCIE OD BOGA, TO ZNACZY ZE JESTEŚMY TUTAJ POTRZEBNI! ....
Samobójstwo nastolatka budzi wiele emocji. Od żalu, że taki młody, pełen możliwości pożegnał się życiem, które przecież wiele mogło jeszcze przynieść, także szczęśliwych chwil; że musiał cierpieć, że był samotny, co przecież jest udziałem każdego w pewnych momentach a czasem okresach życia, a więc i lęk, że może to przytrafić się i mnie - taka chwila, gdy śmierć wydaje się jedynym rozwiązaniem; poprzez niechęć i lęk przed wyobrażeniem takiego bólu i krzywdy, które go popchnęły; złość, że nie wykorzystał szansy, nie sięgnął po pomoc; wściekłość, że zranił i pozostawił w bolesnych domysłach (nawet jeśli zostawił pożegnalny list) najbliższych; smutek z powodu konfrontacji z ludzkim nieszczęściem i istnieniem śmierci także w tak młodym wieku; po poczucie winy, że nic nie zrobiliśmy, by go powstrzymać, a może się przyczyniliśmy?


Niektóre nastolatki mają ukryty, sekretny plan i wyznaczają sobie czas, w którym muszą udowodnić, że mogą zapanować nad tym, co jak uważają, jest przyczyną ich depresji. Postanawiają, że jeśli się w tym czasie nie wyrobią (np. z odniesieniem sukcesu w szkole, zdobyciem dziewczyny czy straceniem na wadze), będą musieli się zabić. Taka premedytacja jest często związana z poważną intencją samobójczą.
Czy ze zbuntowanym nastolatkiem można rozmawiać? Z pewnością trzeba. Ale jak?
BLISCY, RODZINA SAMOBÓJCY PRZEŻYWAJĄ TO JAKO POŚMIERTNĄ KARĘ, DOŻYWOCIE, NA JAKIE ICH SKAZAŁ - BO Z TAKIM POCZUCIEM WINY TRUDNO SIĘ UPORAĆ DO KOŃCA SWOICH DNI. W KONTAKCIE Z NIMI ZAPADA KRĘPUJĄCE MILCZENIE, NIKT NIE WIE, JAK O TYM MÓWIĆ, NO BO JAK??


Ostatnio zmieniony przez smok86 dnia Nie 7:57, 01 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
smok86
Forumowicz



Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Nie 8:07, 01 Lut 2009    Temat postu: Back to top

Samookaleczanie.
Co to jest autoagresja?
Samookaleczanie to przejaw agresji skierowanej na siebie, czyli zaburzenie instynktu samozachowawczego. Wyraża się aktami samookaleczeń, samouszkodzeń zagrażających zdrowiu oraz nawet i życiu. Najczęściej okaleczenie dotyczy skóry (np. na ramionach, na brzuchu), ale również zdarza się przecinanie naczyń krwionośnych, wbijanie ostrych przedmiotów w ciało lub ich połykanie, uszkadzanie fragmentów ciała, działanie ciepłem (żarzący się papieros). Należy to potraktować jako schorzenie psychiczne powstałe pod wpływem traumatycznych przeżyć i trzeba się zwrócić po pomoc do psychologa.

Jest późny wieczór, już dawno po jedenastej. Małgosia ukradkiem wychodzi do łazienki. Jest bardzo zdenerwowana, nosi ją. Ojciec znowu zbił jej mamę, tak prawie do nieprzytomności, a ona nie mogła nic na to poradzić. Chwyta więc za nożyczki do paznokci i z całej siły drapie nimi skórę przedramion, aż do krwi. Kiedy pojawiają się ciemnoczerwone strugi, doznaje wielkiej ulgi, odpręża się. Małgosia nie chce rozmawiać na ten temat z nikim, choć parę osób zauważyło blizny na jej ciele. Znamienne jest jednak to, że kaleczy się zawsze, kiedy ojciec bije jej mamę i wrzeszczy…
“Mam 14 lat i dorastam w dziwnej rodzinie. Ojciec na zewnątrz wydaje się całkiem normalny, wszyscy znajomi w pracy go lubią, ale on dopiero w domu przemienia się w okrutnego potwora” - zwierza się Małgosia. On stosuje przemoc fizyczną i słowną wobec mamy Małgosi, ale córki nigdy nie bije, najwyżej wyraża swoją agresję wrzeszcząc. Są dni, gdy ojciec jest aniołem, by za jakiś czas zamienić się w damskiego boksera. “Kocham ojca wtedy, gdy jest dobry i nienawidzę za to, że krzywdzi mamę. W sumie nie mogę wiele zdziałać, bo przecież mnie nie bije…”. Mama Małgosi jest do tego stopnia skołowana, że na pytanie, skąd ma siniaki odpowiada, że sama je sobie zrobiła… upadając.
Zeznaję przeciwko ojcu!
“Niedawno jednak moja zmaltretowana mama wniosła pozew o rozwód, poprzedziła go także skargą na stosowanie przemocy fizycznej. Musiałam zeznawać jako świadek. To jest straszne, opowiadać obcym ludziom o tak pilnie strzeżonych do tej pory naszych tajemnicach domowych” - Małgosia płacze. “Jak tylko wróciłam z sądu, no to zaraz się pocięłam. I całe napięcie zeszło. To straszne, wiem, ale już tylko to mi pomaga”. Małgosia zadaje sobie fizyczny ból dlatego, gdyż nie radzi sobie z emocjonalnym, psychicznym konfliktem, wielkim napięciem, z którym non stop styka się we własnym domu…
Z jednej strony chciała pomóc swej matce opowiadając prawdę o przemocy ojca, ale z drugiej powstrzymywała ją przecież
miłość do ojca oraz poczucie,
że występuje przeciwko niemu, wspólnie z obcymi ludźmi… Czy jesteście, dziewczyny, sobie
w stanie wyobrazić ten olbrzymi stres, wstyd i przerażenie, które nieustannie przeżywa Małgosia? Trzeba by być z żelaza albo mieć nerwy chyba ze stali, aby wytrzymać taką sytuację bez potrzeby odreagowania tego…
Nie ma znaczenia, że ojciec nie znęca się fizycznie nad córką, bo wystarczy tylko patrzenie, jak bije mamę, ten straszliwy terror psychiczny i ciągły brak poczucia bezpieczeństwa… Smutne.
Czy rodzice rozwodzą się przeze mnie?
“Dopiero gdy poczuję ból oraz zobaczę krew na mojej ręce, to wtedy wiem, że naprawdę żyję!” - twierdzi 15-letnia Kaśka. “Gdy nie mogę wytrzymać tej pustki w sobie i wszechogarniającego mnie bezsensu, chwytam za nożyczki, żyletkę - cokolwiek ostrego i tnę się. A pozwala mi to poczuć radość, momentalny spokój i luz”. Samookaleczanie zaczęło się u Kaśki po tym, gdy dowiedziała się przypadkiem, że jej rodzice zamierzają rozwieść się. A dziewczyna natychmiast uznała, że to jej wina… “Byłam przekonana, że przysparzam im tylu problemów, że przeze mnie nie umieją się już porozumieć… A może już mnie nie kochają, skoro chcą się rozstać? Miałam tysiące myśli na sekundę… I nie wiedziałam, komu mogę o tym opowiedzieć, kogo zapytać, jak jest naprawdę”. Najpierw Kasia zaczęła się mocno bić skórzanym paskiem po nogach, po plecach, udach, tak mocno, że miała wielkie sińce na skórze. Biła się też w głowę twardymi przedmiotami. Wymyślała coraz nowsze tortury, żeby dotkliwiej siebie zranić. Bo coraz bardziej czuła się winna. “Pomogła mi pani psycholog w przychodni międzyszkolnej. Wytłumaczyła mi, że nie mam wpływu na stosunki łączące rodziców. Terazrozumiem, że już najwyższy czas z tego wyjść…”.
Mam problem i nie wiem, do kogo z nim się zwrócić!
Ewa potrafi bez przerwy się kaleczyć, np. przez 20-40 minut, tyle bowiem trwa stan, w którym robi sobie całe mnóstwo maleńkich nacięć. A czasami jest ich blisko 600! Przydarza jej się to bardzo często, raz w miesiącu albo i nawet w tygodniu. I tak już od ok. czterech lat! Dlaczego ona to robi? Bo nie może znieść psychicznej presji, gdy ma jakieś kłopoty: z rodzicami, z chłopakiem, gdy pokłóci się z paczką… Bo zawsze potem czuje się tak, jak ktoś, kto się wypłakał, jest wyciszona oraz uspokojona. “Nie wiem, skąd to się we mnie bierze” - mówi Ewa. “W domu czuję się bardzo samotna. Mój ojciec jest człowiekiem zamkniętym w sobie, a moja mama od czterech lat jest poważnie chora i myśli tylko i wyłącznie o swoim nieszczęściu. Kiedy dopadają mnie problemy, nie mam się do kogo zwrócić. Nie umiem płakać - w tym chyba jesteśmy z ojcem do siebie podobni”. Ojciec tylko raz zapytał ją o blizny na ramieniu, ale czymś go zbyła i już nie było sprawy. “Wydaje mi się, że moi rodzice to nie mają pojęcia, jaka jestem i co robię” - mówi Ewa. Nie zasłania swoich blizn, nie kryje się z tym, co robi ze swoim ciałem. Okalecza się tak, jakby wszystkich ludzi dokoła poddawała próbie - zauważą w ogóle, że ona istnieje, że ma problemy? Blizny są jak wołanie o pomoc, prośba o jakiekolwiek zainteresowanie! Ale na przekór jej wołaniu - niewiele osób przyznało się, że blizny zauważyło…
Czy jestem nienormalna?
Większość znajomych wstydliwie milczy lub zupełnie otwarcie uważa Ewę za “psychiczną”.
A Ewa? Cóż, ma poczucie, że wpadła zupełnie w pułapkę bez wyjścia! Do tego wszystkiego
nie ma żadnego wsparcia oraz pomocy. Przyjaciółka odsunęła się, po tym jak ludzie zaczęli plotkować, że jest nienormalna. Nauczyciele także nie reagują.

Powstaje błędne koło: cierpienie - samookaleczanie się - brak pomocy - znowu cierpienie.
 
Zobacz profil autora
smok86
Forumowicz



Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Nie 8:22, 01 Lut 2009    Temat postu: Back to top

mam prosbe !!!!!!!! przeczytalem taki artykul nie bede go wklejal ale link prosze chetnych przeczytajcie !!!!

pamietajcie do nas tez wchodza rózni ludzie!!!!!!!!!!!!!


[link widoczny dla zalogowanych]
 
Zobacz profil autora
marta_82
Forumowicz



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Nie 15:37, 01 Lut 2009    Temat postu: Back to top

hej smoku ten artykuł który wkleiłeś jest wstrząsający wiele jest osób które chcą popełnić samobójstwo szukają czasem pomocy woają o nią czasem są cicho i nie mówią o tym. Z własnego doświadczenia moge powiedzieć iż jestem po 4 takich próbach nieraz sie okaleczałam. Od kiedy weszłam po raz pierwszy na czat szukałam informacji szukałam ludzi podobnych do mnie którzy zrozumieją jak to jest gdy nie widzi się sensu w życiu. Nie jest to łatwy temat wielu z nas go unika chowa sie w czterech ścianach zamyka sie przed ludźmi przed światem. Ponad rok temu gdy wchodziłam coprawda do innego pokoiku naszego wtedy nie znałam ktoś uratował mi życie. Byłam w złym stanie wycofywałam sie coraz bardziej gdyby ten człowiek wtedy nie zadzwonił na policje mnie by tu nie było. Jestem mu wdzięczna choć czasem miewam jeszcze te myśli że nie chce żyć walcze z nimi. Jestem tu z wami bo wiem jak boli samotność niezrozumienie. Tu mam przyjaciół którzy są przy mnie i w tych dobrych i w tych złych chwilach. Czasem samo to że sie porozmawia wyrzuci z siebie pomaga. Nie umiem tego zrobić w realu, nie mówie o tym ukrywam sie pod maską uśmiechu. Ludziom wydaje sie że jestem pogodna a w głębi serca cierpie.
 
Zobacz profil autora
lukbeta
Administrator



Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce

 PostWysłany: Wto 13:30, 03 Lut 2009    Temat postu: Back to top

Witam was.Podpisuje się pod tobą Marta.Mogę tylko powiedzieć że ja to dobrze znam.Znam te uczucia o których piszesz Marta.Sam też miałem kilka takich prób na szczęście nieudanych.Wiem co czuje człowiek na chwile przed chęcią odebrania sobie życia.To wszystko jest smutne ale niestety prawdziwe.Najgorszą rzeczą jest się poddać.Ja sam walczę o każdy dzień o każdą chwilę.Nie wstydzę się łez.Tak jak ty Marta mam tu wielu przyjaciół i cieszę się bardzo z tego.Bez was napewno nie poradził bym sobie.A więc dziękuje wam że jesteście.Wasz Luk_beta.
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum zwiazane z depresją Strona Główna -> Usłyszmy wołanie o pomoc Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach